- Przepraszam - odezwałam się po krótkiej chwili i złapał mnie za dłoń, którą bez zastanowienia wyrwałam z jego uścisku. Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Dlaczego tak zareagowałeś? - zapytałam z powagą i złością w oczach.
- Ponieważ uważam, że nie jesteśmy jeszcze gotowi na dziecko a zwłaszcza ja - odpowiedział i ponownie ujął moją dłoń po czym delikatnie przybliżył. Odsunęłam się od niego gwałtownie.
- Czyli, że jeżeli byłabym w ciąży to byś mnie zostawił? - dopytywałam ze złością a w moich oczach pojawiały się łzy. Patrzył na mnie tak jakby zastanawiał się co powinien powiedzieć. Nie wytrzymałam i wzięłam do ręki szklankę z wodą po czym chlusnęłam mu ją w twarz a następnie złożyłam na jego policzku siarczystego policzka i wyszłam zdenerwowana z kuchni a następnie z domu.
Następnego dnia
Francesca
- Diego wystarczy już tego alkoholu - odezwałam się kiedy on pakował do koszyka już dziesiątą butelkę wódki. Od samego rana chodzimy po supermarkecie i robimy zakupy na nasze spotkanie z przyjaciółmi. Mamy już praktycznie wszystko.
- Nie sądzę. Przecież będzie Maxi a on lubi sobie zabalować - mówił to śmiejąc się i patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową. Przeniosłam swój wzrok na koszyk, który znajdował się za mną. Znajduje się w nim cała zgrzewka piwa i do tego jeszcze kilkanaście butelek wódki. Miejmy nadzieję, że nie skończy się to tak źle jak zawsze. Znając życie i ich pomysły to któremuś z chłopaków coś się stanie. Złapałam jedną ręką Diego za nadgarstek a drugą wózek i zaczęłam iść w stronę kasy.
- Nie sądzę. Przecież będzie Maxi a on lubi sobie zabalować - mówił to śmiejąc się i patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową. Przeniosłam swój wzrok na koszyk, który znajdował się za mną. Znajduje się w nim cała zgrzewka piwa i do tego jeszcze kilkanaście butelek wódki. Miejmy nadzieję, że nie skończy się to tak źle jak zawsze. Znając życie i ich pomysły to któremuś z chłopaków coś się stanie. Złapałam jedną ręką Diego za nadgarstek a drugą wózek i zaczęłam iść w stronę kasy.