niedziela, 23 listopada 2014

One Shot: Jedne wakacje mogą zmienić całe życie + 18

 Stałam ze skrzyżowanymi rękami na piersiach, wpatrywałam się uważnie w usta mojego ojca, który już od ponad godziny prawi mi kazanie na temat jak nieodpowiedzialnie się zachowałam. Według mnie zdecydowanie przesadza. To była tylko niewinna impreza pod ich nie obecność z powodu zaczynających się wakacji. Może mam dopiero siedemnaście lat i nie mogę pić alkohol, ale przecież taka bezalkoholowa impreza to nie jest impreza. Odkąd mój straszy brat wyprowadził się, rodzice stali się strasznie sztywni i do tego nadopiekuńczy. Z początku cieszyłam się z jego nieobecności, ale teraz szczerze mówiąc wolałbym aby znowu z nami mieszkał. Przeniosłam swój wzrok na moją matkę, która stała zdenerwowana obok krzyczącego ojca.
- Przecież nic się nie stało! - krzyknęłam ponieważ miałam już dość paplaniny ojca. Nikt nie zginą ani nie trafił do szpitala. Na prawdę nie wiem w czym on miał problem.
- Nic! - krzyknął - Dom wygląda jak po jakieś wojnie. Musimy wstawić nowe okno, wymienić drzwi wejściowe, kupić nową kanapę. Mam wymieniać dalej? - zapytał mnie ze złością. Pokiwałam przecząco głową i się cicho zaśmiałam - A do tego wszystkiego uprawiałaś seks z jakiś chłopakiem w naszym łóżku - dodał po czym skrzywił się na samą myśl widoku jaki zastał kiedy otworzył drzwi do ich sypialni. Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam na ojca.
- A bo to raz - mruknęłam pod nosem po czym się zaśmiałam.
- Słucham? - zapytała tym razem moja mama, która od samego początku siedziała cicho i mordowała mnie wzrokiem. Wzięłam głęboki oddech i wywróciłam oczami.
- Myślisz, że po raz pierwszy spałam z chłopakiem, robiła to za każdym razem kiedy nie było was w domu - odpowiedziałam a mojej mamie oczy niemal nie wyleciały z oczodołów. Natomiast mój ojciec zaczął głośno oddychać tak jakby zaraz miał umrzeć. Spojrzał na mnie zawiedzionym wzrokiem a ja się tylko uśmiechnęłam. Natomiast on przeniósł wzrok na matkę, która pokiwała twierdząco głową. Powrócił wzroki na mnie i nabrał powietrza po czym wypuścił.
- Zdecydowaliśmy razem z twoją matką, że całe wakacje spędzisz u swojego brata w Argentynie- powiedział to poważnym tonem a mój uśmiech zniknął z twarzy. Kocham swojego brata, ale on jak nikt działa mi na nerwy. Zawsze się ze mną nie zgadza i nie pozwala na nic. Jest nie raz gorszy od rodziców a teraz mam jeszcze całe wakacje spędzić z nim w tej Argentynie.
- Ale..                                                                                                          
- Jutro z samego rana masz samolot. Twój brat już wie o twoim przyjeździe. Będziesz mieszkać razem z nim i jego przyjacielem - zabrała głos moja mama - A teraz idź się spakować - dodała groźnie. Posłałam im wrogie spojrzenia po czym udałam się do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Rzuciłam się na łóżka, ukryłam twarzy w poduszkę i zaczęłam krzyczeć by wyładować złość jaka się we mnie gromadziła.

***************

- Mam dla ciebie złą wiadomość - usłyszałem głos mojego przyjaciela, który właśnie wszedł do salonu gdzie obecnie się znajdowałem. Wakacje się zaczęły a ja siedzę na kanapie i oglądam jakiś beznadziejny film. Powinienem się przygotowywać do imprezy, która odbędzie się dzisiaj u nas, ale w sumie mam jeszcze dużo czasu, bo jest dopiero godzina dwunasta a impreza zaczyna się o dwudziestej.
- Niby jaką? - zapytałem i spojrzałem na niego opierając głowę na oparciu od kanapy. On tylko westchnął i usiadł na fotelu obok.
- Mówiłem ci, że mam młodszą siostrę? - zapytał a ja tylko kiwnąłem twierdząco głową - Rodzice wysłali ją do mnie na całe wakacje, bo podobno coś przeskrobała - westchnął głośno a ja spojrzałem na niego ze zdziwieniem.
- Stary są wakacje mieliśmy je spędzić na imprezach a nie na pilnowaniu twojej młodszej siostry - lekko się oburzyłem i wstałem z kanapy po czym udałem się do kuchni. Słyszałem jak idzie za mną.
- Wiem mnie też się to nie podoba - oburzył się i spojrzał na mnie ze zrozumieniem.
- No już trudno, a ile ona ma lat? Sześć, jedenaście czy może dziewięć? - zapytałem z ironiom w głosie a on tylko lekko się zaśmiał i pokiwał przecząco głową. Zaniepokoiłem się, bo jeżeli jest jeszcze młodsza to już po nas.
- Jest od nas młodsza o dwa lata - powiedział a mi ulżyło. Patrzyłem na niego - Czyli ma siedemnaście - dodał. Zaśmiałem się i przewróciłem oczami.
- Wiem umiem liczyć - mówiłem śmiejąc się na co on taż się zaśmiał.
- Jadę teraz po nią na lotnisko a ty ubierz koszulkę. Nie chce żeby moja siostra widziała cię prawie nagiego. Jest jeszcze na to za młoda - powiedział na co ja się zaśmiałem. Spojrzał na mnie pytająco.
- Jestem pewny, że twoja siostra widziała już nie jedną gołą klatę - mówiłem to śmiejąc się z jego miny. On tylko pokiwał przecząco i nerwowo głową.
- Nie. Ona jest jeszcze na to za młoda - powiedział to z powagą na co ja przytaknąłem mu sarkastycznie. On nic nie powiedział tylko wyszedł z naszego mieszkania. Zaśmiałem się po czym udałem się do swojego pokoju i wedle życzenia mojego przyjaciela ubrałem na siebie koszulkę oraz przebrałem spodnie z dresowych na rurki.

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 30: Powinnaś zapomnieć o nim ( Epilog )

- Jeżeli ci na nas zależy to powiedz prawdę! - krzyknęłam zdenerwowana ciągłymi kłamstwami Leona a następnie wstałam z krzesła. Od kilku dni jest w zakładzie karnym z powodu pobicia Mitcha. Ciągle zaprzecza tym oskarżeniom, ale wszystkie dowody są przeciwko niemu. Jestem w rozsypce ponieważ nie wiem czy mu wierzyć. Byłam w szpitalu, gdzie obecnie znajduje się Mitch i potwierdza, że to właśnie Leon go pobił. Wiem, że Verdas potrafi był wybuchowy, ale jeszcze nikogo nie pobił, chociaż z drugiej stron jest strasznie zazdrosny i nieobliczalny.
- Przecież ci mówię prawdę! - także podniósł głos za co został upomniany przez strażnika - Nie pobiłem go - dodał już spokojniejszym, ale nadal zdenerwowanym głosem.
- Wszystko wskazuje na ciebie - oznajmiłam mu patrząc na jego dłonie, którymi się bawił - Chłopcy zeznali, że wyszedłeś na chwilę z klubu aby się przewietrzyć i w tym samym czasie Mitch został pobity a do tego wszystkiego są świadkowie, który zeznali, że widzieli jak go biłeś - dodałam siadając na krzesło, które znajdowało się przy stoliku naprzeciwko Leona.
- Tak wyszedłem wtedy z kluby żeby się przewietrzyć, ale nie pobiłem tego idioty - warknął w moją stronę nie patrząc na mnie.
- To co sam się pobił! - podniosłam głos po czym uderzyłam pięścią w stół za co tym razem ja zostałam upomniana przez strażnika, który stał w kącie i obserwował nas.
- Widocznie tak - odpowiedział i spojrzał na mnie a następnie ponownie spuścił wzrok.
- Leon, jego obrażenia są poważne. Rozumiesz, że pójdziesz za to siedzieć na pięć lat - oznajmiłam mu aby w końcu przyznał się do swojej winy, przecież wszystko na niego wskazuje.
- Mam iść do wiezienia, za coś czego nie zrobiłem - powiedział oschle nawet na mnie nie patrzeć.
- Kiedy ty w końcu przestaniesz kłamać. Wszelkie dowody cię obciążają! - znowu krzyknęłam a on popatrzyła na mnie z rozczarowaniem.
- A kiedy ty w końcu mi uwierzysz - odpowiedział zrezygnowany po czym spuścił wzrok.
- Wiesz co to nie ma sensu. Nie chcesz się przyznać to nie, ale na mnie nie licz - powiedziałam niechętnie. Kocham go, ale nie mam zamiaru wiązać się z kimś kto będzie siedział w więzieniu.
- Co masz na myśli? - zapytał podnosząc na mnie niepewnie wzrok.
- To koniec, Leon - odpowiedziałam i bez czekania na odpowiedź oznajmiłam strażnikowi, ze to koniec wizyty i razem wyszliśmy z pomieszczenia.

niedziela, 5 października 2014

Rozdział 29: Zostaw mnie!

Pocałowałem ja delikatnie w szyję na co ona nabrała powietrze i wtuliła się mocniej we mnie. Uśmiechnąłem się do siebie. Po chwili odsunęła się ode mnie po czym spojrzałam w moje oczu i obdarowała mnie swoim ślicznym uśmiechem. Wstała z moich kolan, złapała moja rękę i pociągnęła abym wstał. Niechętnie podniosłem się po czym podeszliśmy do naszych przyjaciół. Moją uwagę przykuł Diego, który spoglądał co chwile w stronę Fran i posyłał uśmiechy albo puszczał oczko. Zaintrygowało mnie to więc postanowiłem przez cały czas ich obserwować, ale tak aby nie zauważyli. I znowu posłał jej uśmiech. Co tu się dzieje? Czy Marco na prawdę tego nie widzi? Ewidentnie między tą dwójką coś się kroi, przecież ona więcej rozmawia z Diego a nie swoim mężem. Podszedłem dyskretnie do mojego przyjaciele, który po raz kolejny robił maślane oczka do Włoszki, która odwdzięczała się tym samym.
- Diego - zwróciłem się do niego na co on się wzdrygnął i spojrzał na mnie - Możemy porozmawiać? - zapytałem z poważną miną. Kiwnął niepewnie głową i odszedł ze mną kawałek tak aby nikt nas nie usłyszał. Spojrzał na mnie pytająco po czym upił łyk piwa - Co ty odwalasz? - zapytałem prosto z  mostu. Podniósł na mnie ponownie wzrok, który mówił, że nie wie o co chodzi - Myślisz, że nie widać tych uśmieszków i maślanych oczu skierowanych do Fran - wytłumaczyłem mu na co mój przyjaciel głośno westchnął i spuścił głowę.
- Aż tak to widać - odezwał się w końcu i ponownie przeniósł swój wzrok na mnie a następnie na Fran stojącą z dziewczynami.
- Bardzo - odpowiedziałem z lekka ironią w głosie - O co chodzi, Diego? - zapytałem wpatrując się w niego i wyczekując jakiejś sensownej odpowiedzi. Westchnął, przeniósł wzrok na mnie a po chwili przymknął lekko powieki i przełknął głośno ślinę.
- Myślę, że poczułem coś do Fran - odpowiedział a mnie ta odpowiedź sparaliżowała. Wytrzeszczyłem szeroko oczy i patrzyłem na niego nie dowierzając w jego słowa.
- Co? - krzyknąłem kiedy przeanalizowałem sobie dokładnie jego słowa. Wszyscy spojrzeli na nas zaciekawieni. Uśmiechnąłem się do nich, że wszystko gra i powróciłem wzrokiem na Diego - Ona mam męża - ponownie krzyknąłem, ale tym razem szeptem żeby tylko on to usłyszał.
- Przecież wiem i dlatego nic nie robię - bronił się i zerknął na Włoszkę przytuloną do Marco.
- Stary musisz przestać zakochiwać się w zajętych dziewczynach - powiedziałem i poklepałem go po ramieniu na co zmroził mnie wzrokiem a następnie bez słowa odszedł do chłopaków.

***************

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 28: Nie sądzę

- Ja ... - przerwałam na chwile i obserwowałam jego twarz - Nie jestem w ciąży - powiedziałam a on odetchnął z ulgą. W moich oczach pojawiły się łzy. Podszedł do mnie i chciał mnie przytulić, ale wyrwałam się i poszłam do kuchni. Słyszałam, że idzie za mną. Nie zwracałam na to uwagi i nalałam sobie do szklanki wodę. Po czym napiłam się łyka. W kuchni pojawił się Federico. Zmierzała w moją stronę - Nawet się do mnie nie zbliżaj - oznajmiłam mu i odłożyłam szklankę z wodą na blat. Jednak on nic sobie z tego nie robił i nadal szedł w moją stronę. Patrzył mi prosto w oczy.
- Przepraszam - odezwałam się po krótkiej chwili i złapał mnie za dłoń, którą bez zastanowienia wyrwałam z jego uścisku. Spojrzał na mnie smutnym  wzrokiem.
- Dlaczego tak zareagowałeś? - zapytałam z powagą i złością w oczach.
- Ponieważ uważam, że nie jesteśmy jeszcze gotowi na dziecko a zwłaszcza ja - odpowiedział i ponownie ujął moją dłoń po czym delikatnie przybliżył. Odsunęłam się od niego gwałtownie.
- Czyli, że jeżeli byłabym w ciąży to byś mnie zostawił? - dopytywałam ze złością a w moich oczach pojawiały się łzy. Patrzył na mnie tak jakby zastanawiał się co powinien powiedzieć. Nie wytrzymałam i wzięłam do ręki szklankę z wodą po czym chlusnęłam mu ją w twarz a następnie złożyłam na jego policzku siarczystego policzka i wyszłam zdenerwowana z kuchni a następnie z domu.

Następnego dnia
Francesca
- Diego wystarczy już tego alkoholu - odezwałam się kiedy on pakował do koszyka już dziesiątą butelkę wódki. Od samego rana chodzimy po supermarkecie i robimy zakupy na nasze spotkanie z przyjaciółmi. Mamy już praktycznie wszystko.
- Nie sądzę. Przecież będzie Maxi a on lubi sobie zabalować - mówił to śmiejąc się i patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową. Przeniosłam swój wzrok na koszyk, który znajdował się za mną. Znajduje się w nim cała zgrzewka piwa i do tego jeszcze kilkanaście butelek wódki. Miejmy nadzieję, że nie skończy się to tak źle jak zawsze. Znając życie i ich pomysły to któremuś z chłopaków coś się stanie. Złapałam jedną ręką Diego za nadgarstek a drugą wózek i zaczęłam iść w stronę kasy.

sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 27: Najbliższych

*Pięć dni później*
Violetta
Od kilku minut razem z Leonem stoimy przy bramce czekając na odprawę. Niestety nastąpił ten dzień, w którym musimy wracać. Jedyny w tym plus jest taki, że będziemy mieszkać razem. Jestem pewna, że teraz w naszym związku będzie wszystko dobrze. Kocham go, kocham i to bardzo. Szaleje kiedy nie ma go przy mnie przez kilka minut więc nie wiem jakby miała sobie poradzić gdybyśmy się rozstali, ale wiem, że tak nie będzie. Nasza miłość zwycięży wszystko. Wszelkie kłótnie, rozłąki i głupie nie porozumienia. Nie łudzę się, że wszystko będzie kolorowo, bo tak nigdy nie jest, ale wiem natomiast to, że nigdy nie przestanę go kochać i nigdy o nim nie zapomnę. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Od razu wiedziałam kto to, bo tylko jedna osoba wywołuje u mnie to przyjemne ciepło na sercu. Przeniosłam swój wzrok na Leona i szczerze się do niego uśmiechnęłam po czym położyłam swoja głowę na jego ramieniu. Westchnęłam cicho i wtedy on delikatnie pocałował czubek mojej głowy. Niby zwykły czuły gest, ale dla mnie znaczy coś więcej. To własnie dzięki takim mały gestom czuję się kochana, czuję miłość jaką on mnie darzy i to, że zależy mu na mnie i na nas. Spojrzałam na nasze dłonie i uśmiechnęłam się po czym jeszcze mocnej ścisnęłam. Kiedy wszystko już załatwiliśmy, udaliśmy się do samolotu a następnie zajęliśmy wyznaczone miejsca. Przez ten cały czas nie puszczałam delikatnie przytulać się do Leona i ściskać jego dłoni.
- Boisz się? - szepnął mi do ucha mój chłopak po czym delikatnie musną mój policzek. Spojrzałam na niego po czym z uśmiechem wymalowanym na twarzy pokiwałam przecząco głową.
- Po prostu cię kocham i nie chce cię nigdzie puszczać - odpowiedziałam patrząc na niego po czym wtuliłam się w jego tors. Ponownie dzisiejszego dnia poczułam na swojej głowie jego rozgrzane usta, które składały na czubku mojej głowy delikatny pocałunek. Następnie przybliżył swoich ust nasze dłonie i pocałował zewnętrzną część mojej. Uśmiechnęłam się szerzej po czym położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy by odpłynąć do Krainy Morfeusza.

Francesca
Weszłam do kuchni w celu zrobienia coś do jedzenia. Włączyłam radio by nie było cicho po czym zabrałam się do przyrządzania posiłku. Przez jakiś czas szukałam czegoś odpowiedniego w mojej książce kucharskiej. Jednak po chwili zrezygnowałam z gotowania ponieważ zorientowałam się, że i tak nikt tego nie będzie jeść ponieważ Marco znowu pomaga swojemu ojcu a Diego wyszedł na miasto. Zrezygnowana  usiadłam na krześle po czym wzięłam do ręki jakąś gazetę, która zaczęłam przeglądać. Od jakiegoś czasu zastanawiam się czy mój związek z Marco nie przechodzi jakiegoś kryzysu. Wychodzi rano, wraca wieczorem  i kładzie się spać a następnego dnia znowu to samo. Mieliśmy tworzyć szczęśliwy związek małżeński a ja nie czuje się już szczęśliwa. Teraz więcej czasu spędzam z Diego niż z moim mężem. Kiedy chcę gdzieś wyjść to Marco nie może, bo obiecał pomóc ojcu i wszędzie chodzę z naszym przyjacielem. On jest częściej ze mną niż facet, którego poślubiłam. Westchnęłam głośno po czym wstałam i zmierzałam do radia aby je wyłączyć lecz zrezygnowałam z tego ponieważ zaczęła lecieć jedna z moich ulubionych piosenek. Pod głosiłam urządzenie i zaczęłam tańczyć śpiewając przy tym. Kręciłam się po całej kuchni, wirowałam między jednym a drugim blatem, była tak zajęta, że nawet nie zauważyłam Diego, który stał oparty o futrynę i przyglądał mnie się z uśmiechem. Podeszłam do niego i jednym ruchem pociągnęłam by zatańczył ze mną. Złapałam jego jedną dłoni i położyłam sobie na tali a druga złapałam w swoją. Poprawiłam jego postawę po czym zaczęliśmy tańczyć. Uśmiechaliśmy się do siebie nawzajem. Zaczęliśmy tańczyć po całym domu. Nie zwracaliśmy już zbytnio uwagi na muzykę jaka leciała w radiu. Za każdym razem kiedy Diego mnie obracał, zaczynałam się śmiać. Nasz wspólny taniec skończył się tak iż szatyn odchylił moje ciało a następnie podniósł i ostatni raz zakręcił.

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 26: Łazienka wolna

Francesca
Obudziłam się dzisiaj wcześniej od mojego męża. Uśmiechnęłam się na sam widok jego rozczochranej bujnej fryzury. Pocałowałam go delikatnie w policzek po czym wstałam z naszego wygodnego łóżka. Udałam się w kierunku naszej wspólnej łazienki, która byłam w idealnie czystym stanie. Co mnie zadziwiło ponieważ pamiętam, że Marco zostawił tu wczoraj straszny bałagan. Weszłam do środka i rozebrałam się do nagości. Przeszedł mnie zimny dreszcz więc od razu weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek z ciepłą a za chwilę z zimną wodą i ustawiłam odpowiednią temperaturę dla mojego zimnego ciała. Kiedy poczułam na swoim nagim ciele strumień wody na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Po kilku minutach namydliłam swoje ciało moim ulubionym płynem do mycia ciała, następnie opłukałam po czym zakręciłam kurek z wodą i mokra wyszłam z kabiny prysznicowej. Wytarłam swoje ociekające ciało jasnozielonym ręcznikiem po czym owinęłam się nim w pasie i wyszłam z łazienki. Udałam się do naszej sypialni. Mój mąż jeszcze spał więc jak najciszej podeszłam do szafy, z której wyjęłam bieliznę a następnie ubrania na dzisiaj. Wróciłam z powrotem do zaparowanej łazienki, w której odziałam się w ciuchy i zrobiłam lekki makijaż, który szczerze mówiąc nie był mi potrzebny. Poprawiłam swoje czarne włosy, spryskałam się delikatnie perfumami i wyszłam z łazienki zadowolona z efektu końcowego. Udałam się do kuchni w celu zrobienia śniadania. Niestety ktoś już mnie w tym uprzedził ponieważ z kuchni dochodził niesamowity zapach gofrów. Niepewnie stanęłam w progu i ujrzałam odwróconego do mnie tyłem Diego, w samych spodniach. Oparłam się o futrynę i zaczęłam obserwować go. Wcześniej nie dostrzegłam, ale on jest dobrze zbudowany aż nie chciało się oderwać wzroku od jego umięśnionych ramion. Przygryzłam lekko swoją wargę. Przez chwilę wyobraziłam go sobie w samych bokserkach, za co od razu skarciłam się w myślach. Odwrócił się w moją stronę i wtedy ujrzałam delikatnie wyrzeźbione mięśnie brzucha. Ciekawe jakie to uczucie, kiedy obejmuje cię ktoś tak umięśniony.
- Cześć - odezwał się wyrywając mnie z rozmyślań. Niepewnie się do niego uśmiechnęłam po czy podeszłam i nie wiedząc czemu pocałowałam w policzek. Zdziwił się, ale po chwili odwzajemnił uśmiech.
- Nie wiedziałam, że umiesz gotować - zaśmiałam się i oparłam się tyłem o blat nadal wpatrując się w niego. On tylko uśmiechnął się i także oparł tyłem o blat, który znajdował się naprzeciwko mojego.
- Bo nie umiem - zaśmiałam się a on razem ze mną - Kupiłem gofry w tej cukierni niedaleko - wytłumaczył skąd wziął się posiłek. Uśmiechnęłam się do niego promiennie po czym podeszłam do blatu, o który się opierał. Wzięłam do ręki bitą śmietanę, otworzyłam opakowanie i prysnęłam sobie do buzi.
- Liczą się chęci - powiedziałam i ponownie napełniłam swoja buzię. On tylko się zaśmiał, podszedł do mnie i zabrał mi puszkę po czym sam sobie psiknął. Uśmiechnęłam się do niego promiennie. Wzięłam dwa talerze po czym nałożyłam na nie gofry. Wyciągnęłam z lodówki wczoraj kupione owoce, czyli miedzy innymi truskawki, winogrona, jagody i maliny. Podałam mu je i zabrałam od niego puszkę a do drugiej ręki wzięłam talerz z goframi i udałam się do jadalni. Obróciłam się w jego stronę. Stał w tym samym miejscu zdezorientowany.
- Idziesz jeść? - zapytałam z uśmiechem a on tylko przytaknął niepewnie głową i razem poszliśmy do jadalni, w której zaczęliśmy konsumować jedzenia. Mieliśmy przy tym trochę zabawy ponieważ Diego kilka razu upuścił ze śmiechu gofra z bitą śmietaną na spodnie. Kiedy kończyliśmy jeść do jadalni wszedł jeszcze zaspany Marco. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę dwunastą dziesięć.
- Jedliście beze mnie? - zapytał oburzony za co zaraz skarciłam go wzrokiem.
- Gdybyśmy mieli na ciebie czekać umarlibyśmy z głodu - mówiłam wstając od stołu zbierając brudne naczynia. Diego widząc co robię także wstał i także zaczął zbierać. Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się. Przeniosłam swój wzrok na mojego męża po czym także się uśmiechnęłam.
- Pamiętasz, że idziemy dzisiaj na zakupy? - zapytałam idąc do kuchni. Odstawiłam brudne naczynia do zmywarki a Diego zrobił to samo. Patrzyłam na mojego męża wyczekując odpowiedzi - Zapomniałeś - stwierdziłam i udałam się do salonu.
- Nie, znaczy tak, ale obiecałem swojemu tacie, że pomogę mu w malowaniu pokoju - wyjaśnił drapiąc się po głowie. Uśmiechnęłam się sztucznie i kiwnęłam głową, że to rozumiem.
- Trudno, bo bardzo chciałam kupić sobie coś nowego - powiedziałam i spojrzałam na niego smutną minką. On tylko spojrzał na mnie i pokiwał przecząco głową informując mnie o tym, że nie może się wycofać. Westchnęłam głośno po czym spojrzałam na niego przyjaciela - W takim razie Diego ze mną pójdzie - postanowiłam i ruszyłam w stronę salonu a następnie usiadłam na kanapę włączając telewizor
- Ja? - zapytał idąc za mną. Usiadł bok mnie i spojrzał zdziwiony.
- No tak, pomożesz mi coś wybrać i będziesz nosił torby - wytłumaczyłam mu a on chciał już coś powiedzieć - I nie ma żadnych wymówek - dodałam a on tylko westchnął, wstał z kanapy i spojrzał na mnie.
- Kiedy wychodzimy?- zapytał zrezygnowany a ja się zaśmiałam po czym spojrzałam na niego.
- Jak tylko się ubierzesz - odpowiedziałam uśmiechnięta po czym pokazałam gestem ręki na jego gołą klatę, która mi nie przeszkadzała. On tylko spuścił głowę i udał się do swojej sypialni. Zaśmiałam się i powróciłam do oglądania.