*Pięć dni później*
Violetta
Od kilku minut razem z Leonem stoimy przy bramce czekając na odprawę. Niestety nastąpił ten dzień, w którym musimy wracać. Jedyny w tym plus jest taki, że będziemy mieszkać razem. Jestem pewna, że teraz w naszym związku będzie wszystko dobrze. Kocham go, kocham i to bardzo. Szaleje kiedy nie ma go przy mnie przez kilka minut więc nie wiem jakby miała sobie poradzić gdybyśmy się rozstali, ale wiem, że tak nie będzie. Nasza miłość zwycięży wszystko. Wszelkie kłótnie, rozłąki i głupie nie porozumienia. Nie łudzę się, że wszystko będzie kolorowo, bo tak nigdy nie jest, ale wiem natomiast to, że nigdy nie przestanę go kochać i nigdy o nim nie zapomnę. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Od razu wiedziałam kto to, bo tylko jedna osoba wywołuje u mnie to przyjemne ciepło na sercu. Przeniosłam swój wzrok na Leona i szczerze się do niego uśmiechnęłam po czym położyłam swoja głowę na jego ramieniu. Westchnęłam cicho i wtedy on delikatnie pocałował czubek mojej głowy. Niby zwykły czuły gest, ale dla mnie znaczy coś więcej. To własnie dzięki takim mały gestom czuję się kochana, czuję miłość jaką on mnie darzy i to, że zależy mu na mnie i na nas. Spojrzałam na nasze dłonie i uśmiechnęłam się po czym jeszcze mocnej ścisnęłam. Kiedy wszystko już załatwiliśmy, udaliśmy się do samolotu a następnie zajęliśmy wyznaczone miejsca. Przez ten cały czas nie puszczałam delikatnie przytulać się do Leona i ściskać jego dłoni.
- Boisz się? - szepnął mi do ucha mój chłopak po czym delikatnie musną mój policzek. Spojrzałam na niego po czym z uśmiechem wymalowanym na twarzy pokiwałam przecząco głową.
- Po prostu cię kocham i nie chce cię nigdzie puszczać - odpowiedziałam patrząc na niego po czym wtuliłam się w jego tors. Ponownie dzisiejszego dnia poczułam na swojej głowie jego rozgrzane usta, które składały na czubku mojej głowy delikatny pocałunek. Następnie przybliżył swoich ust nasze dłonie i pocałował zewnętrzną część mojej. Uśmiechnęłam się szerzej po czym położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy by odpłynąć do Krainy Morfeusza.
- Boisz się? - szepnął mi do ucha mój chłopak po czym delikatnie musną mój policzek. Spojrzałam na niego po czym z uśmiechem wymalowanym na twarzy pokiwałam przecząco głową.
- Po prostu cię kocham i nie chce cię nigdzie puszczać - odpowiedziałam patrząc na niego po czym wtuliłam się w jego tors. Ponownie dzisiejszego dnia poczułam na swojej głowie jego rozgrzane usta, które składały na czubku mojej głowy delikatny pocałunek. Następnie przybliżył swoich ust nasze dłonie i pocałował zewnętrzną część mojej. Uśmiechnęłam się szerzej po czym położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy by odpłynąć do Krainy Morfeusza.
Francesca
Weszłam do kuchni w celu zrobienia coś do jedzenia. Włączyłam radio by nie było cicho po czym zabrałam się do przyrządzania posiłku. Przez jakiś czas szukałam czegoś odpowiedniego w mojej książce kucharskiej. Jednak po chwili zrezygnowałam z gotowania ponieważ zorientowałam się, że i tak nikt tego nie będzie jeść ponieważ Marco znowu pomaga swojemu ojcu a Diego wyszedł na miasto. Zrezygnowana usiadłam na krześle po czym wzięłam do ręki jakąś gazetę, która zaczęłam przeglądać. Od jakiegoś czasu zastanawiam się czy mój związek z Marco nie przechodzi jakiegoś kryzysu. Wychodzi rano, wraca wieczorem i kładzie się spać a następnego dnia znowu to samo. Mieliśmy tworzyć szczęśliwy związek małżeński a ja nie czuje się już szczęśliwa. Teraz więcej czasu spędzam z Diego niż z moim mężem. Kiedy chcę gdzieś wyjść to Marco nie może, bo obiecał pomóc ojcu i wszędzie chodzę z naszym przyjacielem. On jest częściej ze mną niż facet, którego poślubiłam. Westchnęłam głośno po czym wstałam i zmierzałam do radia aby je wyłączyć lecz zrezygnowałam z tego ponieważ zaczęła lecieć jedna z moich ulubionych piosenek. Pod głosiłam urządzenie i zaczęłam tańczyć śpiewając przy tym. Kręciłam się po całej kuchni, wirowałam między jednym a drugim blatem, była tak zajęta, że nawet nie zauważyłam Diego, który stał oparty o futrynę i przyglądał mnie się z uśmiechem. Podeszłam do niego i jednym ruchem pociągnęłam by zatańczył ze mną. Złapałam jego jedną dłoni i położyłam sobie na tali a druga złapałam w swoją. Poprawiłam jego postawę po czym zaczęliśmy tańczyć. Uśmiechaliśmy się do siebie nawzajem. Zaczęliśmy tańczyć po całym domu. Nie zwracaliśmy już zbytnio uwagi na muzykę jaka leciała w radiu. Za każdym razem kiedy Diego mnie obracał, zaczynałam się śmiać. Nasz wspólny taniec skończył się tak iż szatyn odchylił moje ciało a następnie podniósł i ostatni raz zakręcił.