niedziela, 15 czerwca 2014

One Shot: Sama tego chciałam cz 4.

- Co ty tutaj robisz ?- zapytałam zdenerwowana. Nie mogę uwierzyć, że po tym wszystkim ma czelność tutaj przyjeżdżać.
- Nie cieszysz się, że widzisz swojego męża - powiedział i wszedł do środka
- No wiesz jakoś nie za bardzo - odpowiedziałam podniesionym głosem - I nie nazywaj się moim mężem, bo już dawno nim nie jesteś - dodałam i chciałam go wyprosić z mieszkania ale podszedł do nas mój tato.
- Witaj, Tomas jak dobrze, że jednak do nas przyjechałeś - odezwał się a ja na niego spojrzałam
- Ty go tutaj zaprosiłeś?- zapytałam sztucznie się uśmiechając.
- Tak, cieszysz się ? - odpowiedział a ja przytuliłam się niechętnie do Tomasa
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy, tato także się uśmiechnął i odszedł a ja natychmiast odsunęłam się od Tomasa.
- Teraz wszystko rozumiem - odezwał się uśmiechając a ja spojrzałam na niego zdziwiona - Nie powiedziałaś swojemu ukochanemu ojczulkowi, że się rozstaliśmy - dodał z chytrym uśmieszkiem i usiadł na kanapie
- Nie, bo wtedy będzie miał satysfakcje, że miał co do ciebie rację - warknęłam na niego a on się zaśmiał - Na ile tu zostajesz ? - zapytałam obojętna i założyłam ręce na piersi.
- Na ile tylko będziesz chciałam - odpowiedział z uśmiechem
- Jak dal mnie to możesz już wracać - powiedziałam i udałam się do pokoju. Usiadłam zła na swoim łóżku i miałam ochotę się popłakać. Myślałam, że się od niego uwolniłam, że teraz moje życie będzie wyglądać tak jak zawsze chciałam ale jak zwykle on musi wszystko zepsuć. Wzięłam do ręki mój telefon i wysłałam wiadomość do Leona.

Do: Leon ;*
Wyjdziemy gdzieś dzisiaj ? ;)

Od: Leon ;*
Chętnie ale niestety musiałem nagle wyjechać na cztery dni ;(

Do: Leon ;*
Trudno ;(( Tęsknie i kocham <3

Od: Leon ;*
Ja też cię kocham <3 Zadzwonię później a teraz muszę kończyć, bo zaraz wylatuję ;(

Odłożyłam telefon na półkę i położyłam się na łóżko. Postanowiłam, że powinnam powiedzieć mojemu tacie o tym wszystkim a mianowicie o Tomasie i o mnie. Niechętnie wstałam z łóżka i udałam się do salonu. Dostrzegłam tam mojego byłego męża i ojca, którzy z radością oglądali mecz. Westchnęłam głośno i ruszyłam do kuchni. Oparłam się o blat. Nie dam rady mu tego powiedzieć. Teraz kiedy w końcu zaakceptował chociaż trochę Tomasa mam mu powiedzieć, że moje małżeństwo było fikcją i chodziło tylko o pieniądze. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Niechętnie poszłam je otworzyć. Ujrzałam moją kochaną przyjaciółkę Fran, od razu się na nią rzuciłam i przywitałam.
- Mam ci tyle do powiedzenia - odezwałam się jako pierwsza
- Przecież widzieliśmy się wczoraj - zaśmiała się i popatrzyła na kanapę - To Tomas ? - zapytała niezbyt zadowolona
- Tak, chodź pójdziemy do naszej kawiarni i wszystko ci wyjaśnię - powiedziałam i szybko wyszłam z domu. Ona tylko się uśmiechnęła się do mnie i razem ruszyłyśmy do wyznaczonego miejsca. Kiedy tylko dotarłyśmy zaczęłam jej opowiadać wszystko co wydarzyło się wczorajszego i dzisiejszego dnia.

* Cztery dni później*

Nareszcie dzisiaj wraca Leon. Strasznie się za nim stęskniłam przez te parę dni. Jak ja mogła wytrzymać te wszystkie lata bez niego. Może dlatego, że myślałam iż kocham Tomasa. No waśnie jeśli o nim mowa. Nadal mieszka z nami w domu tato nic nie wie o naszym rozstaniu a Leon o jego przyjeździe, tyle razy chciałam mu to powiedzieć ale nie potrafiłam. Do tego wszystkiego dzisiaj do nas na kolacje przychodzą wspólnicy ojca i chcą nam przekazać coś ważnego. Nie mam na to najmniejszej ochoty, bo będę musiała udawać zakochaną i szczęśliwą z Tomasem. Od kilku dni nie czuję się za dobrze i to mnie dobija. Postanowiłam się przejść do Fran. Dawno się z nią nie widziałam, bo była zajęta swoim synkiem, który się rozchorował. Biedactwo. Zapukałam do drzwi i już po chwili otworzyła mi uśmiechnięta Włoszka.
- Cześć, nie przeszkadzam ? - zapytałam a ona tylko otworzyła szerzej drzwi. Bez wahania weszłam do środka i usiadłam na kanapie.
- Chcesz coś do picia ? - zapytała
- Mogłabyś zrobić mi kawę - odpowiedziałam z uśmiechem a ona udała się do kuchni.
- I jak tam wytrzymujesz z Tomasem ? - krzyknęłam do mnie Fran
- Niestety nie, z nim się nie da wytrzymać - odpowiedziałam także krzycząc
- A powiedziałaś już Leonowi o jego przyjeździe ? - zapytała i weszła do salonu a ja spuściłam głowę - Viola wiesz, że jak on się dowie nie od ciebie to nie będzie ciekawie - dodałam
- Tak wiem ale jakoś nie potrafię mu tego powiedzieć tak samo jak tacie o tym, że ja i Tomas nie jesteśmy już razem - wytłumaczyłam się i wtedy usłyszałyśmy gwizd, który informował, że woda jest już gotowa. Francesca wstała i poszła dokończyć przygotowywanie napojów. Po chwili powróciła do mnie z dwoma kubkami, postawia jeden przede mną a następnie zajęła swoje miejsce. Podniosłam kubek z kawą, upiłam łyk i nagle zrobiło mi się niedobrze. Zakryłam ręką usta i  pobiegłam do łazienki. Na szczęście wiedziałam gdzie się znajduje. Okazało się, że musiałam zwymiotować, pewnie zjadłam coś nieświeżego. Kiedy skończyłam umyłam twarz i wyszłam z łazienki. Po drzwiami stała Fran.
- Wszystko dobrze ? - zapytała zmartwionym głosem
- Tak, zrobiło mi się niedobrze ale wszystko już gra -  odpowiedziałam i wtedy poczułam kolejną nieprzyjemną falę. Wróciłam do toalety i znowu zaczęłam wymiotować.
- Na pewno wszystko dobrze ? - zmartwiła się Fran
- Tak, chyba zjadłam coś nieświeżego - powiedziałam i przepłukałam usta
- Viola - zaczęła i podeszła do mnie - Zabezpieczyliście się ? - zapytała z powagą a ja się zaśmiałam ale po chwili spoważniałam i sobie przypomniałam, że jednak nie - Robiłaś test ? - dodała
- Nie, bo nawet nie przyszło mi na myśl, że mogę być w ciąży - odpowiedziałam prawie płacząc.
- Idziemy do apteki - postanowiła i pociągnęłam mnie ze sobą.

*Wieczorem*

Nadszedł czas tej cholernej kolacji, na którą nie mam ochoty. Ubrana, umalowana i wyszykowana zeszłam na dół. W salonie zastałam mojego ojca i Tomasa. Z niechęcią zeszła do nich i stanęłam obok mojego byłego męża, tato się tylko uśmiechnął i udał do kuchni.
- Ślicznie wyglądasz - odezwał się Tomas a ja spojrzałam na niego złowrogo
- Daruj sobie - powiedziałam i chciałam odejść ale on złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Staliśmy bardzo blisko siebie. Lekko się do mnie uśmiechnął i przybliżył. Na szczęście ktoś zadzwonił dzwonkiem. Odepchnęłam go od siebie i poszłam do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam rodziców Leona.
- Dzień Dobry - przywitałam się niepewnie a on się uśmiechnęli
- Witaj Violetto, jak ty pięknie wyglądasz - odezwała się Veronica
-  Dziękuję, Pani także - odpowiedziałam i zaprosiłam ich gestem ręki do środka. Przywitali się z Tomasem lecz jednak nie chętnie. Zawsze uważali, że powinnam być z Leonem zresztą sama tak uważałam i nadal uważam. Podeszłam do nich i stanęłam obok Tomasa a on objął mnie swoim ramieniem i przysunął do siebie. Gotowałam się ze złości w środku. Po chwili usłyszeliśmy dzwonek go drzwi, mój ojciec poszedł otworzyć.
- Przepraszam za spóźnienie ale ... - przerwał Leon kiedy zobaczył mnie stojącą w objęciach Tomasa. Zauważyłam na niego twarzy złość a w oczach ból. Spojrzałam ze złością w oczach na mojego byłego męża natomiast on spojrzał na Leona następnie na mnie, uśmiechnął się i pocałował w usta. Oderwałam się od niego po dłuższej chwili, mój wzrok od razu powędrował w stronę Leona, który stał ze smutkiem. Pokręcił przecząco głową po czym zaśmiał się i wyszedł z domu.
- Leon zaczekaj ! - krzyknęłam ale on nie zwracał na to uwagi - Widzisz co narobiłeś  - zwróciłam się do Tomasa - Nienawidzę cię - dodałam zapłakana i pobiegłam z Leonem
- Violetta, co tu się dzieje ? - zapytał mu ojciec łapiąc mnie za nadgarstek
- Niech Tomas ci to wszystko wyjaśni - powiedziałam, spojrzałam jeszcze raz na Tomasa, wyrwałam się tacie i pobiegłam szybko za Leona. Miałam tylko nadzieję, że nie przyjechał autem. Rozejrzałam się i ujrzałam jakąś sylwetkę idącą po chodniku. Nie byłam pewna czy to ona ale zaryzykowałam i pobiegłam za nim. Kiedy byłam wystarczająco blisko rozpoznałam, że to Leon.
- Leon ! - zawołałam - Proszę cię daj mi to wyjaśnić - powiedziałam płacząc
- Co ty chcesz mi wyjaśniać ? - zapytał zdenerwowany - Okłamałaś mnie i tyle - krzyknął a ja spuściłam głowę i płakałam - Wiesz co lepiej wracaj do swojego kochanego męża i zostaw mnie w spokoju, nie ran mnie więcej i pozwól mi zaznać szczęścia, którego nie mogłem otrzymać od ciebie - dodał i odszedł. Patrzyłam jak odchodzi i wtedy zrozumiałam, że nie mogę dać mu odejść.
- Jestem w ciąży! - krzyknęłam ze łzami w oczach natomiast on stanął i się odwrócił.
- Gratuluje - powiedział - Teraz możesz stworzyć z nim szczęśliwą rodzinę o jakiej zawsze marzyłaś - dodał - Mam nadzieje, że zaprosisz mnie na chrzciny - uśmiechnął się sztucznie i znowu odszedł.
- To twoje dziecko, idioto ! - krzyknęłam z całych sił i czekałam na jego reakcję. Stanął po czym po chwili się obrócił i podszedł do mnie
- Co ? - zapytał zdezorientowany
- Ty jesteś ojcem mojego dziecka - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy, nie czekałam zbyt ponieważ sama postanowiłam działać i go pocałowałam. Oddał pocałunek z czego się ucieszyłam. Po kilku minutach się od siebie oderwaliśmy a ja spojrzałam mu prosto w oczy - Tylko z tobą chce stworzyć prawdziwą i szczęśliwą rodzinę. Chce z tobą zostać do końca życia a nawet dłużej, bo cię kocham i to bardzo - dodałam i się w niego wtuliłam
- Ja też cię bardzo kocham - odezwał się i pocałował mnie w czubek głowy

* Osiem miesięcy później*

Od mojego rozwodu z Tomasem minął dokładnie pięć miesięcy. Sędzia uznała, że rozwód jest z winy Tomas i dlatego nie przyznał mu połowy pieniędzy, które ojciec na nas przepisał. Teraz jestem szczęśliwa z jedynym facetem, którego kocham czyli z Leonem, który dwa miesiące temu oświadczył mi się. Oczywiście przyjęłam je z czego jestem szczęśliwa i jeszcze bardziej w nim zakochana. Aktualnie jesteśmy w naszym nowym mieszkaniu i urządzamy pokoik dla naszej małej kruszynki, która urodzi się już za trzy tygodnie. Kiedy Leon dowiedział się jaka jest płeć naszego dziecka, ucieszył się jak małe dziecko, które dostało lizaka. Niespodziewanie poczułam na moim brzuchu czyjeś dłonie. Od razu wiedziałam do kogo należą.
- Szczęśliwa ? - szepnął mi na ucho Leon natomiast ja nic się nie odezwałam tylko odwróciłam i pocałowałam czule w usta.
- Z tobą zawsze jestem szczęśliwa - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach
- Kocham Cię - powiedział i mnie czule pocałował - I moją małą kruszynkę też - dodał i pogłaskał mnie po brzuchu. Zaśmiałam się i po chwili czułam na swoich ustach pocałunek, mojego narzeczonego oraz ojca naszego nienarodzonego dziecka.

*********************
Nareszcie ! W końcu skończyłam pisać zakończenie tyle mi to zajęło a nie wyszło tak jak chciałam. Trudno się mówi i żyje się dalej. Przepraszam z błędy! 


14 komentarzy:

  1. Świetny :)
    czekam na rozdział :D
    pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Super
    już niemoge sie doczekać rozdziału !!!
    <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie to zakończyłaś !!!
    Masz talent <3
    Ten OS był wspaniały !
    Teraz pozostaje tylko czekać na kolejne rozdziały :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo !!
    Czekam na next !! ~ Julka ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo , Cudo i jeszcze raz cudo ! <3
    Szkoda że to już ostatnia część :/
    Czekam na rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczny One part <3

    Zapraszam na mojego bloga :**
    http://solo-me-amor-leonetta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale superrr !! Jesteś genialna , oby tak dalej !!
    Świetnie piszesz !!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super;-)
    Na prawdę m się podoba:D
    Leonettka<333

    OdpowiedzUsuń
  9. A możesz napisać jeszcze jedną część ??
    Jak dziecko się urodzi i Leon będzie szczęśliwym tatusiem.
    Bardzo proszę o 5 część tego One Shot'a

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudooo ;*
    Zapraszam do mnie na http://leonettaisthebest.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zawsze świetny :) Po prostu uwielbiam twoje blogi <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Czemu przez twój one shot płaczę? :C

    OdpowiedzUsuń