środa, 16 lipca 2014

Rozdział 24: Musisz coś wiedzieć

Violetta
Znajdowałam się w głębokim śnie kiedy nagle obudził mnie głośny dźwięk tłuczonego szkła wydobywający się prawdopodobnie z kuchni znajdującej się w naszym apartamencie. Natychmiastowo podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam w miejsce gdzie zasypiał Leon ale dziwnym trafem go tam nie było. Zlękłam się trochę, bo co jeśli to jakiś włamywacz i zaatakował mojego Leosia. Co ja wygaduję przecież to jest hotel i raczej nikt by się tu nie włamał. Powoli wstałam z łóżka i założyłam na swoje rozgrzane, ubrane w bieliznę ciało szlafrok po czym niepewnym krokiem opuściłam naszą sypialnie. Udałam się w stronę skąd wydobywał się hałas. Weszłam ostrożnie do kuchni i ujrzałam mojego ukochanego Leona zbierającego szkło z podłogi. Zaśmiałam się w myślach i przyglądałam się mu przez chwile.
- Od zawsze wiedziałam, że jesteś niezdarą - mówiłam lekko się śmiejąc. Natomiast on podniósł wzrok na mnie i się sztucznie uśmiechnął. Podeszłam do niego i pomogłam mu pozbierać kawałki szkła. Nie odzywaliśmy się do siebie przez cały czas. Kiedy skończyliśmy wykonywać tą czynność podeszłam do Leona i tak po prostu się w niego wtuliłam.
- Czemu tak wcześnie wstałeś ? - zapytałam nadal go przytulając
- Nie mogłem spać i chciałem nam zrobić śniadanie - odpowiedział całując mnie delikatnie w czubek głowy a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech - Idź się ubrać a ja dokończę śniadanie - powiedział natychmiastowo podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy. Uśmiechnął się do mnie blado po czym pocałował w usta i wrócił do przygotowywania śniadanie. Na pierwszy rzut oka widać, że coś jest z nim nie tak. Mam tylko nadzieję, że nie chodzi o Bellę. Patrzyłam przez chwilę na niego po czym wróciłam z powrotem do sypialni. Udałam się do swojej szafy w celu wybrania odpowiedniego stroju na dzisiejszy dzień. Nie zamierzałam się zbytnio stroić. Po wybraniu odpowiednich ubrań ruszyłam do łazienki gdzie zaczęłam swój osobisty relaks. Spokojnym krokiem weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam kurek z wodą zimną i ciepłą ustawiając na odpowiednią dla mnie temperaturę. Kiedy tylko woda dotknęła mojego ciała przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Po upływie kilku minut namydliłam swoje ciało orzechowym płynem z nutką wanilin. Zapach był bardzo przyjemny i relaksujący. Kiedy skończyłam rozkoszować się, opłukałam swoje ciało z piany po czym wyszłam z kabiny i owinęłam ciało ręcznikiem o kolorze pudrowego różu. Wytarłam się a następnie odziałam w strój kąpielowy. Ubrałam na to zestaw, który wcześniej przyszykowałam. Wysuszyłam swoje włosy a następnie podkręciłam delikatnie lokówką. Zrobiłam jeszcze delikatny makijaż. Zadowolona z efektu końcowego ruszyłam do mojego ukochanego. Uśmiechnięta od ucha do ucha zmierzałam w stronę Leona, natomiast on siedział i patrzył ślepo przed siebie. Zaniepokoiło mnie jego zachowanie. Podeszłam przejęta i usiadłam mu na kolana. Patrzył na mnie próbując zamaskować, że coś się dzieje. Niestety mnie nie oszuka. Znam go zbyt długo. Spojrzałam mu prosto w jego piękne oczy po czym delikatnie pocałowałam w usta.
- Wiem, że coś się dzieje - wyszeptałam mu prosto w usta natomiast ona chciał to ukryć uśmiechając się - Mnie nie oszukasz - dodałam i położyłam mu rękę na policzku po czym szczerze się do niego uśmiechnęłam
- Pójdę się ubrać a ty zjedz śniadanie - odpowiedział, ściągnął mnie ze swoich kolan i udał się do sypialni a ja zaczęłam jeść śniadanie przygotowane przez niego. Teraz jestem w stu procentach pewna, że coś się stało. Nigdy się tak nie zachowywał. Coś go trapi. A może coś się stało, może coś zrobiła? Nie to nie możliwe, gdyby tak było nie odzywałby się do mnie albo co gorsza unikał. Musze to z niego wyciągną nawet siłą. Martwię się o niego i po prostu muszę wiedzieć co się dzieje. Kocham go i nie potrafię patrzeć jak on cierpi a widać, że tak jest. Po chwili usłyszałam kroki. Odwróciłam się w tamtą stronę i ujrzałam ubranego już Leona. Wyglądała niesamowicie nawet lepiej ode mnie. Ubrany był w białą koszulkę, na to dżinsowa, ciemną kamizelkę, czarne rurki i szaro, białe wysokie Nike. Wstałam uśmiechnięta z miejsca i podeszłam do niego.

- Co się stało ? - zapytałam zmartwiona patrząc mu prosto w oczy on tylko westchnął i złapał mnie za rękę.
- Nic takiego - odpowiedział nadal przybity i chciał mnie wyminąć ale złapałam go z nadgarstek.
- Gdyby to było nic nie zachowywałbyś się tak - powiedziałam poważnym głosem ale także trochę zdenerwowanym, że nie chce mi powiedzie. W końcu jesteśmy razem i powinniśmy mówić sobie o wszystkim.
- Okej. Chcesz wiedzieć to ci powiem - zaczął dość poważnie i z lekką złością w głosie - Śniło mi się dzisiaj, że byłaś w ciąży, o której mi nie powiedziałaś, bo wyjeżdżałem. Dowiedziałem się o tym dopiero jak wróciłem. Kiedy dziecka już nie było, bo poroniłaś - powiedział przybity. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to wydarzyło się na prawdę. Tylko, że w tym śnie ja mu o tym powiedziałam a w rzeczywistości tego chyba nie zrobiłam. Właściwe czemu ja mu o tym nie powiedziałam? - Ale teraz wiem, że ty byś mi tego nie zrobiła - dodał i złapał mnie za dłonie po czym spojrzał mi w oczy lekko się uśmiechając. W moich oczach pojawiły się łzy.
- Leon - powiedziałam łamliwym głosem, bo czułam, że zaraz wybuchnę płaczem
- Tak ?  - zapytał z troską ujmując moją twarz w dłonie. Poczułam wtedy falę wyrzutów sumienia. Nie mogę dłużej tego przed nim ukrywać. Muszę mu to wyjawić.
- Musisz coś wiedzieć - zaczęłam i spojrzałam na niego - Po naszym rozstaniu ja zrobiłam test ciążowy i okazało się, że byłam z tobą w ciąży - przerwałam na chwilę i otarłam łzy, które spływały mi po policzku. Spojrzałam na Leona w jego oczach mogłam ujrzeć gniew a jednocześnie smutek i rozczarowanie.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? - zapytał ze złością i odsunął się ode mnie. Chciałam do niego podejść ale on się cofnął - Dlaczego ? - wysyczał przez zęby.
- Co by to zmieniło? Wróciłbyś do mnie ? - mówiłam ze smutkiem i łzami w oczach
- Nie. Ale na pewno nie wyjechałbym - krzyknął a ja bardziej się popłakałam natomiast on spojrzał na mnie a następnie na mój brzuch - Usunęłaś je? - zapytał poważnym głosem i zaciskał pięści. Popatrzyłam na niego i pokiwałam przecząco głową - To co się z nim stało? - podniósł głos i podszedł do mnie bliżej
- Kiedy wyjechałaś głodziłam się i przez to poroniłam - odpowiedziałam płacząc a jednocześnie patrząc mu prosto w oczy, w których widziałam nienawiść do mnie.
- Zabiłaś je. Zabiłaś nasze dziecko - powiedział to z taką pogardą, że z moich oczu automatycznie poleciały łzy. Leon tylko popatrzył na mnie po czym odwróciła się i wyszedł trzaskając drzwiami. Rozpłakałam się jeszcze bardziej i opadłam bezradnie na podłogę.
Ludmiła
Zostało mi niewiele czasu a tak dokładnie to zaledwie dwie godziny do kolacji u Federico. Jak na razie zdążyłam tylko wybrać odpowiednie ubrania i dodatki. Zostało jeszcze tylko wziąć przyrznic, zrobić makijaż, uczesać się i ubrać. Spokojnie wyrobię się na czas. Szybko weszłam do kabiny prysznicowej i zaczęłam odświeżać swoje ciało, smarując się przy tym moim nowym płynem do kąpieli o zapachu lawendy. Umyłam się w miarę jak najszybciej chociaż trudno było rozstać się z tym pięknym zapachem. Owinęłam się ręcznikiem po czym wytarłam swoje zgrabne ciało a następnie nałożyłam balsam oraz wysuszyłam włosy. Założyłam seksowną bieliznę, wróciłam do sypialnie, w której założyłam swój strój. Dopasowałam do tego szpilki oraz założyłam zegarek. Powróciłam do łazienki gdzie zrobiłam makijaż oraz uczesałam swoje blond włosy. Spojrzałam na zegarek, na którym widniała godzina za dwadzieścia dziewiętnasta. Uśmiechnąłem się do siebie iż zdążyłam wyszykować się przed czasem po czym pewnym krokiem ruszyłam do drzwi wyjściowych, które następnie zamknęłam a klucze schowałam do białej kopertówki. Wsiadłam do swojego białego, eleganckiego samochodu po czym ruszyłam w stronę posesji mojego ukochanego. Droga nie trwała zbyt długo. Chociaż jechałam nie całe dwadzieścia minut muszę przyznać, że trwało to zadziwiająco krótko. Zaparkowałam swój pojazd i z wielką gracą wysiadłam z niego. Pewnym ale także eleganckim krokiem ruszyłam w stronę drzwi od mieszkania Federico. Lekko zapukałam po czym weszłam nie czekając na odpowiedź. Moim oczom ukazał się pięknie oświetlony salon. Wszędzie wisiały lampki, koloru białego oraz czerwonego. Delikatnie podążałam w stronę stołu stojącego na środku. Nie spodziewanie przed moimi oczami pojawił się elegancko ubrany Federico. Miał na sobie białą koszulę w serek, do tego ciemno niebieską wręcz granatową marynarkę, ciemno, szare rurki oraz obuwie elegancie. Niby nic szczególnego ale całość powalała. Podszedł do mnie z uśmiechem na twarzy i wręczył jedną białą różę a następnie złapał dłoń i z gracją zaprowadził do pięknie  udekorowanego stołu. Na śnieżno białym obrusie na samym środku były małe świeczki zapachowe ustawione w kształcie serca a w samum centrum stał wazon z czerwono krwistymi różami a obok dwie lampki przeznaczone do wina. A pozostała część stołu została przysypana białymi, czerwonymi i różowymi płatkami róż. Po przeciwnych stronach znajdowały się białe jak śnieg talerze, przy których starannie ustawione sztućce oraz czerwona z elementami bieli serwetka. Całość uroku dodała lecąca w tle romantyczna muzyka oraz rozpalony kominek, który był po prawej stronie stolika. Spojrzałam zaszklonymi oczami na mojego romantyka po czym szczerze się uśmiechnęłam. Odsunęła mi krzesło i pomógł usiąść a następnie udał się do kuchni i przyniósł naszą ulubioną potrawę czyli Gazpacho.
Mój ukochany nalał nam do kieliszków najdroższego wina a następnie podniósł swój kieliszek i razem wzbiliśmy toast.
- Za nas - odezwał się z uśmiechem co od razu odwzajemniłam. Nie mogę znaleźć teraz słów jakie mogłyby opisać moje uczucie w tej chwili. Radość? To za mało. Euforia? Też za mało. Zachwyt? Wciąż za mało.Upojenie? Nadal nie to. Rozkosz ? To jeszcze nie to. Błogość. To jest dokładnie to.
- Żeby to co jest między nami trwało wiecznie - dopowiedziałam z wielkim uśmiechem po czym upiłam maleńki łyk rozkosznego wina, odstawiłam na staranie wyprasowanym nieskazitelnie czystym obrusie a następnie zaczęłam konsumować kolację przygotowaną przez mojego ukochanego.

Leon
Może nie płaczę, ale to boli. Może nic nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy. Najgorsze jest, gdy nie możesz w żaden sposób skleić jakiegoś porządnego zdania by wyrazić swoje odczucia. W głowie pojawia się pełno myśli, ale nie jesteś w stanie tego składnie uporządkować. Przeklinasz pod nosem, ale w końcu dajesz sobie spokój. Po raz kolejny poddajesz się, bo wydaje Ci się, że najlepszą opcją będzie wypłakanie się w poduszkę. Lecz tym razem nie zamierzam płakać. Jesteśmy młodzi. Nie zastanawiamy się. Robimy głupoty. Ranimy. A co najważniejsze nigdy nie zapominamy. 
- Jeszcze jedną koleją poproszę - odezwałem się odstawiając kolejny już wypity kliszek. Dokładnie, topie swoje smutki w alkoholu. Tak jest najłatwiej kiedy twoje życie okazuje się nie być takie kolorowe jak sobie wymarzyłeś. Przychodzi taki czas w życiu, kiedy niczego nie można być pewnym. To, co wiedziało się wcześniej wydaje się błędne lub niezrozumiałe. To, wszystko wali się, kruszy, rozpada i nie można pozbierać kawałków. Następnego dnia trzeba jednak wstać z łóżka i funkcjonować jako względna całość, by nie odwieziono Cię do psychiatryka. 
- Siema Leon - usłyszałem znajomy głos automatycznie się odwróciłem i ujrzałem mojego przyjaciela, Carlosa - Co ty tu robisz ? - zapytał i usiadł na krześle przy barze obok mnie. Spojrzałem na niego smutnym ale także ironicznym wzrokiem. Uśmiechnął się po czym jego wzrok przykuły kieliszki przede mną - Pijesz. Czyli musiało się coś stać - stwierdził i obrócił się w moją stronę by bez problemu na mnie patrzeć. Westchnąłem głośno i wypiłem kolejnego kieliszka pełnego alkoholowego napoju - Widzę, że sprawa jest poważna - dodał i zamówił to samo natomiast ja patrzyłem ślepo w swoje odbicie w lustrze ze ladą i kiwnąłem twierdząco głową - Opowiadaj - zachęcił mnie i przechyli prosto do swojej buzi kieliszek z tak zwanym trunkiem alkoholowym.- Nie powiedziała mi o ciąży - odezwałem się po pewnym czasie nadal wpatrując się w swoje odbicie.
- Brawo stary będziesz ojcem - pogratulował mi i poklepał po ramieniu. Wtedy w moje oczy się lekko zaszkliły.
- Nie będę. Była w ciąży dwa lata temu przed moim wyjazdem i nie powiedziała mi o tym. Bezczelnie ukryła to przede mną. I jeszcze do tego wszystkiego zabiła to dziecko -mówiłem ze łzami w oczach patrząc na niego. Natomiast jemu mina zrzedła natychmiastowo.
- Usunęła je? - zdziwił się ale w jego głosie można było wyczuć coś na kształt współczucia czy rozczarowania. Pokiwałem przecząco głową i wypiłem kieliszek.
- Poroniła. Po prostu poroniła - odpowiedziałem łagodny ale z wyczuwalnym żalem w głosie.
- To nie możesz jej za to winić - bronił jej albo po prostu chciał mi uświadomić, że nie powinienem jej o to obwiniać. Spojrzałem na niego.
- Głodziła się i przez to je straciła - wyjaśniłem z żalem. Może i byliśmy wtedy młodzi i możliwe nie dalibyśmy sobie rady z wychowaniem ale to była żywa istota, która po mimo wszystko zasługiwała na to aby znajdować się wśród żywych. Abo żyć i cieszyć się tym.
- Jestem pewny, że ona żałuje tego tak samo jak ty - próbował mi wytłumaczyć, że być może jej nie było łatwo kiedy się dowiedziała o stracie dziecka ale to nie wyjaśnia tego dlatego mi nie powiedziała o jego istnieniu - Kiedyś bliska mi osoba powiedziała '' Nieważne jak mocno uderzasz, ale jak mocny cios potrafisz przyjąć od życia i iść dalej. Tak się wygrywa ...
- ... a użalanie się nad sobą nic nie da - dokończyłem słowa, których sam go nauczyłem.
- Dokładnie więc nie rozumiem, dlaczego tutaj siedzisz i upijasz się. Powinieneś być teraz z nią i wspierać ją, bo to było też jej dziecko, które nosiła pod swoim sercem. Nie wiesz jak cierpiała kiedy dowiedziała się, że go nie ma a jestem pewny w stu procentach, że cierpiała i to cholernie a ciebie przy niej nie było - mówił patrząc na mnie - Wiem, że ją kochasz i zależy ci na niej -  spojrzałem na niego zdziwiony - Ja to widzę - wytłumaczył z łagodną tonacją w głosie i uśmiechem na twarzy.
- Kocham, cholernie ją kocham - przyznałem mu rację i wypiłem kolejnego kieliszka. On się uśmiechnął i spojrzał z ciepłem na mnie.
- Dlatego nie czekaj ani minuty dłużej i idź do niej - powiedział z pewnością w głosie. Wstałem niechętnie z wygodnego krzesła barowego i pożegnałem się z nim dziękując za to co powiedział. Jest moim przyjacielem to widać i czuć nawet jeśli mieszkami z daleka od siebie. Wyszedłem z baru i ruszyłem w kierunku hotelu, w którym znajdował się nasz apartamentu, w którym dowiedziałem się tej okrutnej prawdy, w którym zostawiłem załamaną i zapłakaną Violettę. Osobę, którą kocham nad życie, bez której nie wyobrażam sobie życie, dla której chce jak najlepiej, o której nie mogę zapomnieć, która jest częścią mnie, częścią mojego życia. Wszedłem do budynku i od razu skierowałem się do naszego obecnego mieszkania. Niepewnie złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi. Wszędzie panowała egipska ciemność. Słuchać było tylko płacz Violetty, która siedziała na podłodze nadal w tym samym miejscu gdzie ją zostawiłem. Powolnym krokiem szedłem w jej stronę i do moich uszu docierały mocniejsze szlochy. Moje serce krwawiło na ten dźwięk, to okropne uczucie, kiedy ta drobna kobietka płacze właśnie przeze mnie. Kucnąłem przy niej i nie wiedziałem co mam powiedzieć. Jakaś gula ugrzęzła mi w gardle i nie pozwoliła skleić porządnego zdania. Jedna postanowiłem coś zacząć mówić.
- Violetta .....

*************************
No ładnie ale się rozpisałam i jeszcze do tak późna to pisałam. W głowie miałam pustkę a tutaj tyle tekstu. Palce mnie bolą od pisania chyba mi nawet trochę spuchły i jeszcze cholernie mi gorąco a na dodatek tyłek mnie boli od siedzenia. Ale oczywiście nie obyło się bez muzyczki w tle tym razem '' 
Abraham Mateo - Te voy a amor - Cover .
Mam nadzieję, że nie ma dużo błędów ponieważ nie chce mi się sprawdzać o 2:40 w nocy :) Chyba dzisiaj nie pójdę spać, taki ze mnie hardcore.    

21 komentarzy:

  1. rozdział super
    ale nie wiem czy pamiętasz ale Leon już wiedział o ciąży Violi było to w jednym rozdziale jak jeszcze był z Laurą
    czekam na rozdział
    Olivia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mówiła to jak byli pijani. I Leon zapomniał o tym.

      Usuń
  2. Biedna Viola :( Oby się pogodzić <3 Kocham K.V ❤💙💚💛💜

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny rozdział !!!!
    Biedna Viola :/ bardzo mi jej szkoda , Leon nie powinien tak reagować
    Rozmowa z przyjacielem zawsze pomaga :)
    Ciesze się , że udało Ci się coś naskrobać dla nas :)
    Pozdrawiam Cię :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdzialik już nie mogę się doczekać następnej części opowiadanka! !!!!♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś świetna !! Cudny rozdział !! Super opowiadanie :)
    Czekam na next i życzę weny ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski rozdział!!
    Na końcu kwestii Violetty myślałam, że to skończy się źle. Dobrze, że Leoś ma takiego przyjaciela, jakim jest Carlos.
    W niektórych momentach już chciało mi się płakać.
    Cudny rozdzialik i nie mogę się doczekać next'a.
    Przy okazji zapraszam do mnie..
    Vaness

    OdpowiedzUsuń
  7. Supcio. Dzieki za odp na e maila . Juz pojutrze wyjezdzam . Bedzie mi smutno bez twojego opowiadania ale jak wroce to nadrobie wszystko i znowwyjade . ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rewelacja !!! Super opowiadanie , rozdział genialny !!!
    Czekam na next i życzę weny ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski :3
    Suzy miała świetny pomysł i ci pomogła.
    A my se pisałyśmy na gg :D
    No i sorry, że wcześniej nie napisałam koma, ale brat mnie zwalił z laptopa -.-
    Czekam na next'a i życzę weny! <3
    ~KatePasquarelli
    P.S Czekam na gg :D Żebyś wiedziała xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Superrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr nareszcie powrócił ten temat ciąży. po 10 rozdziałach

    OdpowiedzUsuń
  11. Super blog !!!
    Czekam na kolejne rozdziały !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny rozdział ;*
    i świetny blog ;*
    maaaasz talent :*
    Leoś, do Violki, już! :C
    już lubię tego Carlosa ;*
    pozdrawiam i życzę bardzo dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny<3 czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały !!!
    Świetnie piszesz !!!
    Uwielbiam ten blog!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Super ! , Super , Super !!! Ciekawa jestem dalszego rozwinięcia się historii !!!

    OdpowiedzUsuń
  15. S
    U
    P
    E
    R
    A
    Ś
    N
    Y
    Leon ty debilu... ona to zrobiła przez ciebie.
    Weny życzę ♧
    Buziaki :-*
    PS. Sorry ze tak późno

    OdpowiedzUsuń
  16. Ujawniam się... (chyba xd nie pamiętam, żebym tutaj pisała jakiś komentarz ;/) xd
    Przepraszam, przepraszam, przepraszam za to, że nie pisałam ci komentarza pod każdym rozdziałem, mimo iż na to zasługiwałaś.
    Każdy rozdział równie interesujący, ciekawy, intrygujący... Ale ten jest inny.
    Jest jednym z lepszych.
    '' Nieważne jak mocno uderzasz, ale jak mocny cios potrafisz przyjąć od życia i iść dalej. Tak się wygrywa... " - takie inteligentne słowa, że wezmę je sama sobie do serca. xdd ^^
    Naprawdę, bardzo mi się podoba rozdział i liczę, że Violetta wybaczy Leonowi, ale pewnie musisz ich na chwilę rozstać, co ? ;/
    Leon zamiast poukładać sobie w głowie, poszedł do baru i pił -,-
    Obraziłam się na niego .
    http://true-love-leonetta.blogspot.com/ - wejdziesz?
    Z góry przepraszam za spam moim blogiem, ale to jest dopiero nowy blog i chcę znać opinię innych. :)
    Pozdrawiam i życzę dalszej weny <33
    Mary ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział wspaniały! :*
    Lubię carlosa :d
    Leoś jesteś głupi!
    Viola wybacz mu i będą wszyscy happy :d
    Czekam na next ♥

    http://amor-que-sobrevivira-todo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny. ^^
    czekam na next ;*

    ~ Alla

    OdpowiedzUsuń